…a ja ciągle nie mogę się zabrać do pisania. Ma to związek z nawałem pracy w pracy oraz powolnym wypuszczaniem na świat naszego informatycznego dziecka – platformy do prowadzenia badań z użytkownikami – UsabilityTools.com. Zapewniam jednak – nie próżnowałem :)
Na rozruszanie, po długiej przerwie w pisaniu, krótkie podsumowanie tego co wydarzyło się w przeciągu kilku ostatnich miesięcy.
Lipiec 2011 – w Dzienniku Internautów pojawił się artykuł Przez jakie zmysły dotrzeć do klienta w którym wypowiadam się na temat percepcji kształtów w designie.
Podobno Steve Jobs, pracując nad pierwszą wersją systemu Mac OS, zażyczył sobie, żeby wszystkie okienka miały kształt prostokąta z zaokrąglonymi rogami. W 1981 roku stworzenie programu, który umiałby szybko generować tego typu obiekty, było trudne. Mimo to szef Apple’a tak długo obstawał przy swoim, aż w końcu dopiął swego. Dlaczego było to takie ważne?
W tym samym miesiącu w czasopiśmie Home & Market ukazał się mój tekst Okiem zmysłów – czyli co działa na klienta o podobnej tematyce.
Październik 2011 – o kształtach i ich znaczeniu raz jeszcze. W ramach wystąpienia CHI Polska po raz kolejny miałem okazję podzielić się wynikami badań mojej magisterki. Wystąpienie nosiło nazwę Nazywanie kształtów, kształtowanie nazw, pod koniec prezentacji zaproponowałem modyfikację modelu Garretta (The Elements of User Experience) o aspekt mózgowy. Niby nic odkrywczego , ale warto mieć na uwadze w trakcie projektowania.
To co uważamy za estetyczne jest po prostu wygodne dla naszego mózgu. Zaokrąglone prostokąty, przy których upierał się Steve Jobs pracując nad pierwszą wersją systemu Mac OS, są jednym z wielu takich przykładów. Nasza percepcja jest wynikiem milionów lat ewolucji co przekłada się na sposób w jaki funkcjonujemy. Z tego względu projektanci powinni mieć na uwadze, że efekty ich pracy nie mogą być jedynie przyjemne dla oka, ale również wygodne z perspektywy odbioru przez nasz mózg. To, co dla jednych jest atrakcyjne, dla innych oczywiście takie być nie musi. Czasem jednak nie jest to jedynie kwestia gustu, ale także tego, jak nasz umysł odbiera różne kształty i wzorce.
Prezentacja zostanie oparta o autorskie badania nad uniwersalnym zjawiskiem, które występuje u większości z nas. Mowa tutaj o kojarzeniu pewnych typów figur z (niepowiązanymi semantycznie) pewnymi typami nazw. Motywacją do ukierunkowania badań z tego zakresu była chęć stworzenia dodatkowego narzędzia wspomagającego pracę osób zajmujących się szeroko pojętą identyfikacją wizualną oraz namingiem.
Listopad 2011 – w ramach Światowego Dnia Użyteczności na Śląsku poprowadziłem warsztaty z Modeli mentalnych w praktyce.
Identyfikacja punktów styku pomiędzy klientem a firmą jest pierwszym krokiem do stworzenia produktów i usług, które są naprawdę wartościowe. Zbyt często firmy koncentrują się na swoich wewnętrznych procesach nie dostrzegając kontekstu w którym funkcjonują ich użytkownicy, przeskakując do fazy projektowania bez odpowiedniego przygotowania.
Modele mentalne (mental models) odnoszą się do klasy diagramów, które ujawniają punkty styku pomiędzy klientem a tym co może zaoferować mu firma. Są one odpowiednio kategoryzowane i wizualnie dostosowywane do pojedynczego opisu graficznego. Miejsca, w których stykają się obie strony (touchpoints), pokazują wzajemną interakcję oraz obszary, które można usprawnić.
Odpowiednie odwzorowanie rzeczywistości może wnieść nową jakość do rozwiązań, które przemówią do wielu zainteresowanych. Modele mentalne (oraz ich odmiany) są podstawowym narzędziem pozwalającym sprostać temu zadaniu.
Swoją drogą, WUD Silesia był zdecydowanie najciekawszym polskim eventem 2011 oku poświęconym tematyce użyteczności w którym miałem okazję uczestniczyć. Na imprezie panowała super atmosfera sprzyjająca dzieleniu się wiedzą oraz wspólnej wymianie doświadczeń. Liczę na to, że w tym roku będzie podobnie :)
Styczeń 2012 – mini-wywiad dla czasopisma ComputerWorld, w którym wypowiadam się na kilka tematów związanych z badaniami: ślepocie bannerowej, eye trackingu, projektowaniu współuczestniczącym, zdalnych testach użyteczności.
Luty 2012 – światło dzienne ujrzał nasz raport poświęcony trendom na rynku czekolady, którego jestem współautorem. Zastosowaliśmy autorski framework porządkowania informacji, któremu nadaliśmy nazwę NetScouting. Zainteresowanych tematem odsyłam do wpisu Aliny oraz Natalii, które nieco szerzej opisują metodę. NetScouting jest tematem o którym z pewnością jeszcze kiedyś napiszę ;)
Marzec 2012 – miesiąc ostatniego spotkania uczestników Poznańskiego Klubu Użytecznej Książki, który staraliśmy się rozkręcić wraz z Cyrylem. W trakcie swojej kilkuletniej historii Klub padał i powstawał. Na razie cisza. Może jeszcze uda się ożywić, zobaczymy.
Marzec to również miesiąc zakończenie bardzo ciekawego „eskperymentu” stażowego w naszej firmie w trakcie którego w bardzo krótkim czasie powstała nowa aplikacja – Kreator Person. Jako Product Owner (PO) projektu przekonałem się jak ważne jest odpowiednie przygotowanie i dawkowanie wymagań dla zespołu oraz ustalenia co do formy wynagrodzenia. Więcej o stażu napisał Zbyszek na naszym firmowym blogu. Obecnie, prowadzimy kolejny projekt w podobnym stylu. Tym razem, udało mi się namówić kolegę z pracy na przejęcie funkcji PO. Zmianie uległa również sposób definiowania wymagań. Jest on połączeniem scrumowego product backlogu oraz mental models. Projekt idzie bardzo dobrze, PO mówi że nowa forma definiowania wymagań jest bardzo pomocna, ja się cieszę że udało się przetestować coś nowego. Z pewnością jeszcze kiedyś o tym napiszę :)
Maj 2012 – czas Democamp`u. Wystawiliśmy się, niestety nie zakwalifikowaliśmy się do finałów. Wydaje mi się, że mieliśmy za słabo przygotowaną stronę produktu. Trudno było zrozumieć co oferujemy. Plus jest taki, że zebraliśmy masę wartościowego feedbacku od uczestników eventu.
I to tyle z grubsza. Mała rzecz, ale pozwoliła mi uporządkować kilka ostatnich miesięcy mojego życia :)